Telefon komórkowy mamy zawsze przy sobie. Jak więc moglibyśmy nie wziąć go ze sobą na wycieczkę rowerową? Woziłam go w torbie przerzuconej przez ramię. Kiedy ktoś dzwonił musiałam się zatrzymać, by odebrać. Bardzo mnie to denerwowało. W końcu mąż kupił mi uchwyt.
Uchwyty rowerowe na telefon ułatwią wycieczki
Nie chciałam z nim jeździć, bałam się, że go uszkodzę. Rower się przewróci i uchwyt się połamie. Nie podobał mi się, wydawał się taki nieporęczny, mówiłam, że będzie mój rower będzie z nim brzydko wyglądał. Okazał się jednak wytrzymalszy niż sądziłam. Nie połamał się, gdy przewróciłam się na trasie. Uchwyt rowerowy na telefon bardzo mi się teraz przydaje. Przyzwyczaiłam się wkładać do niego telefon. Mogę teraz na bieżąco sprawdzać, która jest godzina. To ważne, bo jeżdżę rowerem też do pracy. Nie muszę szukać telefonu w torebce, żeby odebrać połączenie nie muszę się zatrzymywać. Lubię słuchać muzyki kiedy jadę na rowerze. Kupiłam sobie bezprzewodowe słuchawki i korzystam teraz z nich, stare, na kabelku, wyrzuciłam. Jeden przycisk na słuchawkach pozwala odebrać połączenie, a na ekranie telefonu, który teraz mam przed sobą podczas jazdy sprawdzę kto dzwoni. Mogę też na bieżąco sprawdzać przebyte kilometry i spalone kalorie. Tak, korzystam z jednej z tych popularnych aplikacji, które zapisują trasę. Są bardzo wygodne. Mąż miał dobry pomysł. Ten uchwyt naprawdę ułatwił mi jazdę na rowerze. Nie muszę na przykład słuchać narzekania koleżanek, że znowu nie odebrałam telefonu. Teraz plotkujemy, a ja nadal jadę na rowerze.
Jestem bardzo zadowolona z prezentu od męża. Na początku byłam nastawiona sceptycznie, ale teraz widzę jak bardzo ten mały gadżet ułatwił mi codzienne życie. Nie wyobrażam sobie, bym mogła teraz podróżować bez niego. Wyciąganie co chwilę telefonu z torebki było takie niewygodne!